Herbie Hancock - Empyrean Isles (1964)

 


19.03.2023


Herbie Hancock z pewnością pojawi się na tej stronie wiele razy. Czasami będę się nad nim rozpływał z zachwytu, innym razem ostro skrytykuję. Nie zabraknie także tonu bardziej umiarkowanego. Słynny pianista ma w swoim dorobku tak zróżnicowaną muzykę, że trudno wyobrazić sobie, aby do każdego przemawiały wszystkie albumy z jego dyskografii. Zaczniemy od niekwestionowanej klasyki „środkowego” jazzu.

W latach 60. Hancock najbardziej był kojarzony ze słynnym kwintetem Milesa Davisa, w którym grał w latach 1963-1968. To właśnie w nim powstała jedna z najsłynniejszych sekcji rytmicznych w historii modern jazzu - Herbie Hancock (fortepian) - Ron Carter (kontrabas) - Tony Williams (perkusja). Autor „Maiden Voyage” z powodzeniem łączył grę w zespole słynnego trębacza z karierą solową. Wczesne płyty pianisty wpisywały się w mainsteamową estetykę. Debiutancki „Takin’Off” (1962), szczególnie z dzisiejszej perspektywy, jest dość zachowawczy. Nieco bardziej „progresywny” charakter miał „Inventions & Dimentions” (1964). Powyższy album z założenia nie miał być stylistyczną rewolucją, jednak pianista chciał pokazać także swoje nieco bardziej nowoczesne oblicze.

 „Empyrean Isles” zarejestrowano w słynnym Van Gelder Studio. W sesji nagraniowej, obok lidera, udział wzięli: Freddie Hubbard (kornet), Ron Carter (kontrabas) i Tony Williams (perkusja). Album otwiera dynamiczny „One Finger Snap”, w którym wszyscy muzycy mieli sposobność zaprezentować swój kunszt wykonawczy. Jest to wzorcowy przykład „środkowego” jazzu z pierwszej połowy lat 60. Miłośnicy takiego grania będą z pewnością ukontentowani, z kolei osoby nie przepadające za klasycznym „akustycznym” jazzem raczej nie zmienią swojego zdania. Spokojniejsze oblicze płyty prezentuje „Oliloqui Valley”. Obydwu utworom z pierwszej strony płyty winylowej brakuje trochę większej wyrazistości. Dla osoby, która nie siedzi w tego typu muzyce, zapewne zleją się w jedną bezkształtną magmę z całą masą podobnych kompozycji z tego okresu.

Powyższy zarzut trudno postawić obydwu kompozycjom, które wypełniły drugą stronę płyty analogowej. „Cantaloupe Island” to klasyk jazzu nowoczesnego. Hancock po raz kolejny objawił w nim duży talent do pisania niezwykle chwytliwych melodii, które zapadają w pamięć. Trzeba przyznać, że czas obszedł się z nim bardzo łaskawie. Być może niejeden artystowski snob zarzuci artyście próbę schlebiania szerokim masom słuchaczy, jednak, wedle mojego przekonania, należy docenić walory tej kompozycji.  Album zamyka 14-minutowy „The Egg”, który niekoniecznie wzbudził aplauz miłośników hard bopu i jazzu modalnego. Oto bowiem Hancock inkorporuje  zdobycze dwudziestowiecznej muzyki „poważnej” do jazzu nowoczesnego. Pierwsze dwie minuty nie zwiastują jeszcze tego, co nastąpi potem. Główny temat grany przez lidera, czyli fortepianowe ostinato, ma nawet spory potencjał melodyczny. Stopniowo faktura staje się jednak coraz bardziej wyswobodzona i dysonansowa. Najbardziej niekonwencjonalna jest część środkowa. Carter ewokuje mroczną atmosferę grając smyczkiem na kontrabasie, z kolei Hancock zaserwował słuchaczom solówkę, która miejscami ociera się o free jazzową awangardę. Autor Cantaloupe Island” brzmi jak „miękkie” wcielenie Cecila Taylora. „The Egg” to ciekawy eksperyment. Hancock wysłał wyraźny sygnał, że nie zamierza być przedstawicielem jazzowej „.konserwy”.

 „Empyrean Isles” jest smakowitym kąskiem dla koneserów klasycznego jazzu, którzy wielbią „akustyczną” odmianę tego gatunku. Na jego profil stylistyczny składają się hard bop, post-bop i jazz modalny. „Cantaloupe Island” świetnie pokazuje lżejsze oblicze pianisty, na drugim biegunie sytuuje się „The Egg”. „One Finger Snap” i Oliloqui Valley” spokojnie mogłyby trafić na któryś z wcześniejszych albumów artysty. Dzisiaj płyta może być odbierana dwojako. Dla jednych będzie wzorcowym przykładem „akustycznego” jazzu lat 60. Osoby nierozmiłowane w takich klimatach mogą kojarzyć ją z„muzealnym” jazzem z dawno minionej epoki. Jedno nie podlega dyskusji - w połowie lat 60. „Empyrean Isles” umocnił pozycję Hancocka w jazzowym światku.


Ocena: 8/10

----------------------------------------------------------------------------------------

Herbie Hancock - Empyrean Isles (1964)

1. One Finger Snap   7.20
2. Oliloqui Valley  8.28
3. Cantaloupe Island  5.32
4. The Egg  14.00

Skład:
Herbie Hancock - fortepian
Freddie Hubbard - kornet
Ron Carter - kontrabas
Tony Williams - perkusja


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz