3.02.2023
MODERNIZM - TWÓRCY, DZIEŁA, INNOWACJE (1890-1930) 3/100
W najbliższych dwóch częściach cyklu głównym bohaterem będzie Fryderyk Chopin. W jego kompozycjach poszukamy najbardziej śmiałych rozwiązań harmonicznych. Po dłuższym namyśle doszedłem do wniosku, że najlepiej będą pasowały dwa utwory - Preludium a-moll, op. 28, nr 2 i ostatni segment Sonaty b-moll op. 35.
Czasami zastanawiamy się, jak mogłaby potoczyć się historia muzyki, gdyby przedwcześnie nie odeszli wielcy kompozytorzy. Tak jest właśnie w przypadku najwybitniejszego polskiego twórcy. Zmarł w 1849 roku w wieku zaledwie 39 lat. Rozwijająca się choroba sprawiła, że tak naprawdę już wcześniej musiał znacznie ograniczyć pracę. W latach 1844-1846 powstało stosunkowo niewiele nowej muzyki, w 1847 śladowa ilość, w ostatnich miesiącach praktycznie nie mógł już pracować.
W przypadku tak kreatywnego kompozytora jak Chopin, mogła to być naprawdę intrygująca wycieczka w stronę nieznanych brzmień i harmonii. Dlatego z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że gdyby zdołał dożyć, powiedzmy, do 60 roku życia, w jeszcze większym stopniu przyczyniłby się do powstania nowych nurtów muzycznych. Ewolucja jego języka muzycznego wskazuje różne tropy. Być może tym najważniejszym byłby impresjonizm. Szczególnie instruktywne są przykłady z ostatniego okresu twórczości, choć nie tylko. Przede wszystkim zwróciłbym uwagę na coraz bardziej wysublimowaną fakturę oraz wyczulenie na niuanse kolorystyczne.
W twórczości Chopina w zalążkowej formie pojawiają się koncepcje impresjonistyczne i ekspresjonistyczne. A propos impresjonizmu, kłania się choćby Barkarola Fis-dur op. 60 (1846). Protoekspresjonistycznych wątków można doszukać się w finale Sonaty b-moll (1936-1939). Dokładnie chodzi o charakter materiału dźwiękowego, który, jako żywo, kojarzy się ze szkołą schönbergowską z okresu ekspresjonistycznego. Przeważają w niej odcinki pozbawione wyraźnych odniesień tonalnych, chromatyka jest bardzo gęsta, praktycznie zanika czynnik melodyczny.
Pierwszy przykład będzie mniej drastyczny od tego, który pojawi się w kolejnej części cyklu. Prawdopodobnie w latach 1831-1839 powstawało preludium a-moll, które jest częścią słynnego opusu 28 (24 preludia). Chopin był nowatorem swoich czasów, znacznie rozwinął fakturę fortepianową. Szczególnie godne uwagi są jego eksploracje harmoniczne. Preludium a-moll wymykało się ówczesnym standardom przynajmniej na kilku polach muzycznego przekazu. Bardzo nietypowa była melodyka, rytm i struktura interwałowa. Szokować musiała gęsta chromatyka. Preludium jest oznaczone jako a-moll, jednak tak naprawdę nie ma jasnej ekspozycji tonalnej. Tonacja a-moll pojawia się dopiero pod koniec utworu! Krótko rzecz ujmując, jak na ówczesne standardy, była to awangarda pełną gębą.
Płyta godna uwagi związana z tematem:
Fryderyk Chopin - 24 Préludes, Op. 28; Préludes Nr. 25, Op. 45; Nr. 26, Op. Posth.- Martha Argerich (1977)
W przypadku Chopina wybór nagrań jest naprawdę spory. Co ważne, jest z czego wybierać. Chciałem polecić inny album, jednak zdecydowałem, że poświecę mu więcej miejsca w przyszłości, jako przykład nieortodoksyjnej interpretacji żelaznej klasyki. Marthy Argerich nie trzeba chyba nikomu polecać, bo przecież w Polsce ta znakomita pianistka w dużym stopniu jest kojarzona z naszym najwybitniejszym kompozytorem. Nie tylko za sprawą zwycięstwa w konkursie chopinowskim (1965), ale także jedną z największych kontrowersji w historii tegoż konkursu. Kłania się X Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina, który odbył się w 1980 roku. Argerich, która była wtedy jurorem, postanowiła demonstracyjnie zrezygnować na znak protestu po tym, jak do finału nie dostał się jej faworyt, Ivo Pogorelić. Gorąca latynoska krew. Najważniejsze jest jednak to, że Chopina gra znakomicie!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń"Tonacja a-moll pojawia się dopiero pod koniec utworu!". Akord a- moll wieńczy utwór. Wcześniej jednak w partii prawej ręki (która jest wyjątkowo ascetyczna) są "ciążenia" w kierunku a-moll - utwór rozpoczyna się od e (czyli jednego z trzech dźwięków akordu a-moll) a 9 takt kończy się całą nutą w dźwięku a (czyli tonika jest zaakcentowana, ale jakoś przewrotnie, w zasadzie tam, gdzie powinna być już dominanta). Zupełnie odjazdowa jest ręka lewa - ostinato - w zasadzie dysonansowe w stosunku do linii melodycznej. Technicznie jest to jeden z najprostszych utworów dojrzałego Chopina. Razem ze słynnym preludium - e moll i preludium A -Dur może być grywany nawet przez osoby dysponujące rudymentarną techniką pianistyczną.
OdpowiedzUsuńArgerich gra te preludia (i sonatę jako "bonus") porywająco - mam tylko pewne zastrzeżenia co do jakości dźwięku na tej płycie
No właśnie. Sporo jest tam różnych nieoczywistych rozwiaząń. Zajmująco pisał na temat tego preludium profesor Mieczysław Tomaszewski w swojej książce „Chopin. Człowiek, dzieło, rezonans”.
OdpowiedzUsuńA propos preludiów op. 28, ciekaw jestem, czy słyszałeś interpretacje Grigorija Sokołowa? Moim zdaniem są kapitalne. Dla ortodoksyjnego chopinologa mogą być trudne do zdzierżenia, ale jak ktoś lubi bardziej swobodne i zindywidualizowane podejście do szacownej klasyki, może niejako odkryć je na nowo. Sokołow jest dość kontrowersyjny. Gdy w Polsce grał Chopina, część sali była zachwycona, natomiast mniejszość zgrzytała zębami. W jego wykonaniu warto posłuchać również etiud op. 25 oraz II sonaty.
Wracając jeszcze do Marthy Argerich, wczoraj słuchałem jej duetu z Barenboimem. Wersja „Święta wiosny” na dwa fortepiany. Wprawdzie wolę wersję orkiestrową, ale taki wariant również jest intrygujący. „Pietruszka” na fortepian solo jest przepyszna. Na początku lat 70. na tapetę wziął ją Maurizio Pollini. Efekt wręcz piorunujący. Szkoda tylko, że drugi utwór na płycie jest wyraźnie słabszy. VII Sonata Prokofiewa jakoś nigdy mnie nie kręciła. Gdyby wybrał VI lub VIII sonatę, byłby album pięciogwiazdkowy.
Nie mam żadnych płyt z wykonaniami Sokołowa. Zaintrygowałeś mnie - posłucham. Z rosyjskich pianistów młodszego pokolenia ogromne wrażenie robi na mnie gra Daniła Trifonowa - to laureat 3 nagrody w konkursie szopenowskim z 2010. Chopin w jego wykonaniu aż kipi od emocji (zresztą podobnie gra Skriabina).
OdpowiedzUsuń"Na początku lat 70. na tapetę wziął ją Maurizio Pollini".
Pollini to być może najlepszy technik w historii pianistyki (dorównuje mu chyba tylko Marc Andre Hamelin). Preludia i Etiudy w jego wykonaniu to absolutny Top, ale już np. Polonezy aż tak mnie nie przekonują.
Odnośnie Strawińskiego to przed 2 tygodniami kupiłem Święto wiosny w rekomendowanym przez Ciebie wykonaniu Bouleza. Fantastycznie się tego słucha.
A skoro już pojawił się w tekście Pogorelić- co myślicie Panowie o jego interpretacjach?
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię wykonania Pogorelica (choć mam tylko jedną jego płytę i to nie z Chopinem, ale sonatą Liszta i drugą Sonatą Skriabina).Myślę, że wniósł dużo świeżości i ewidentnie został skrzywdzony przez jury w 1980 r. Choć trzeba powiedzieć, że czasy bardzo się zmieniły i obecnie gra "w stylu" Pogorelica (tzn użycie bardzo indywidualnego tempa i frazowania) ani nie szokuje, ani nie budzi oporu jurorów (vide Aleksander Gadijev w ostatnim konkursie szopenowskim). Szkoda, że kariera Pogorelica w pewnym momencie utknęła w martwym punkcie.
OdpowiedzUsuń@Anonimowy
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę albumy, które przesłuchałem, mam pozytywne wspomnienia. Najlepiej pamiętam płyty z repertuarem chopinowskim, poza tym utwory Ravela i Prokofiewa. Na pewno jest bardzo dobrym pianistą. Moim zdaniem, zawsze najlepiej jest jednak samemu wyrobić sobie zdanie. Szczególnie w przypadku opinii na temat gry muzyka, który dysponuje znakomitą techniką. Wkraczamy tu już w detaliczne kwestie, poza tym istotne są osobnicze preferencje.
@okechukwu
OdpowiedzUsuń„Odnośnie Strawińskiego to przed 2 tygodniami kupiłem Święto wiosny w rekomendowanym przez Ciebie wykonaniu Bouleza. Fantastycznie się tego słucha”.
Świetnie, że Ci podeszło. Byłoby mi głupio, gdybyś kupił płytę, która byłaby dla Ciebie rozczarowaniem. Inaczej jest, gdy ktoś posłucha danej rekomendacji w necie. Jak będziesz miał okazję, rzuć uchem na wspomnianą płytę Polliniego:
Trois mouvements de Pétrouchka / Sonate Nr. 7 op. 83 (1972)
W repertuarze fortepianowa wersja „Pietruszki” i VII Sonata fortepianowa Prokofiewa. Jest duża szansa, że „Pietruszka” Cię zachwyci. Przed zakupem bezpieczniej byłoby jednak posłuchać. ;) Zawsze można dorwać do odsłuchu bezstratne wersje w necie.
Preludia i etiudy Chopina w interpretacji Polliniego faktycznie są bardzo dobre. To zresztą nie tylko znakomity technik, ale także muzyk bardzo wszechstronny. W swoim repertuarze miał nawet stockhausenowskie Klavierstücke. Fortepianowe utwory Stockhausena po raz pierwszy usłyszałem właśnie w jego wykonaniu.