27.12.2025
W czasach PRL-u i na początku lat 90. krautrock nie był jeszcze tak dobrze znanym zjawiskiem w naszym kraju. Wśród naszych dziennikarzy radiowych i prasowych zajmujących się muzyką nie znalazł wielu admiratorów. W połowie lat 90. sytuacja zaczęła się zmieniać. Amon Düül II i jego „Phallus Dei” pojawił się nawet w „Tylko rocku”. Dzięki tego typu artykułom oraz lepszemu dostępowi do płyt, stali się u nas jednym z najbardziej rozpoznawalnych bandów krautrockowych.
Grupa wyłoniła się z formacji Amon Düül. Artyści stworzyli własną komunę i zamieszkali w domu w Herrsching na przedmieściu Monachium. W pierwszych miesiącach istnienia muzycy sporadycznie koncertował poza Monachium. Gdy już to czynili zdarzały im się niejednokrotnie dziwne przygody. Jadąc na koncert do Frankfurtu utknęli w zaspach śnieżnych (kiedyś to były zimy!), co spowodowało, że spóźnili się na swój występ. Nieprzyjemne, a czasami wręcz traumatyczne wydarzenia przytrafiały im się później jeszcze kilka razy. Bodaj najbardziej znanym była tragedia w dyskotece Keks w Kolonii. W czasie koncertu Amon Düül II wybuchł pożar, w wyniku którego zginęły dwie osoby a pięć odniosło poważne rany. Sami muzycy wprawdzie nie ucierpieli, jednak stracili wszystkie instrumenty i sprzęt nagłaśniający, który kosztował ich 100 tysięcy marek. Notabene był tylko w jednej trzeciej spłacony. Poważne następstwa miała utrata lokum w 1971 roku. Od tej pory komuna de facto przestała istnieć. Była to jedna z najistotniejszych przyczyn postępującej dekompozycji zespołu. W 1973 roku grupa koncertowała wspólnie z Can. Jaki Liebezeit i jego koledzy z zespołu często byli świadkami karczemnych awantur ich towarzyszy z Amon Düül II. Scysje zdarzały się nawet w czasie koncertów.
Powróćmy jednak do najbardziej chwalebnych czasów w historii zespołu. Ich debiut to niezwykle ważna pozycja dla krautrockowej sceny. „Phallus Dei” wypełniła bezkompromisowa, mocno eksperymentalna muzyka. Co istotne, w niemałym stopniu oryginalna. Słychać, że nie jest szczególnie dopieszczona i wymuskana. Tak zresztą być nie mogło, gdyż powstała w pośpiechu. Muzycy nie mieli pieniędzy na długie przesiadywanie w studiu i cyzelowanie każdego dźwięku. Materiał na „Phallus Dei” został uwieczniony w następującym składzie: Chris Karrer (gitara, skrzypce, saksofon sopranowy, śpiew), Shrat (skrzypce, instr. perkusyjne, śpiew), John Weinzierl (gitara, gitara basowa), Dave Anderson (gitara basowa), Falk Rogner (organy), Dieter Serfas (perkusja, instrumenty perkusyjne), Peter Leopold (perkusja), Renate Knaup (instrumenty perkusyjne, śpiew). Gościnnie wsparli ich: Christian Burchard (wibrafon) i Holger Trülzsch (instrumenty perkusyjne).
Na pierwszej stronie płyty analogowej znalazły się cztery krótsze kompozycje, nie licząc ponad 8-minutowego „Luzifers Ghilom”. Drugą w całości wypełniła blisko 21-minutowa kompozycja tytułowa. Muzyka jest wprawdzie dość eklektyczna, jednak dobrze wpisuje się w estetykę eksperymentalnej psychodelii. Profil stylistyczny „Phallus Dei”, znając późniejsze predylekcje muzyków krautrockowych, bynajmniej specjalnie nie zaskakuje. Instrumentaliści Amon Düül II nie byli wirtuozami, jednak posiadali rzetelny warsztat. Niedoskonałości techniczne rekompensowali pomysłowością, spontanicznością i zuchwałością, bo przecież ich poszukiwania, jak na ówczesne czasy, były bardzo śmiałe.
Warto podkreślić, że Amon Düül II był jednym z pierwszych zespołów krautrockowych. „Phallus Dei” świetnie oddaje ducha kontestacji tamtych czasów. Muzyka jest mocno eklektyczna. Czegóż tu nie ma. Psychodelia skrzyżowana z jazzem nowoczesnym, muzyka awangardowa ożeniona z egzotyką. Słychać również wpływy muzyki ludowej z różnych krajów afrykańskich, Turcji, Indii. Ograniczyłem się tylko do przykładów najistotniejszych muzycznych ingrediencji. Całość jest prawdziwą ucztą dla wszelkiej maści muzycznych freaków. Album nie był oczywiście sukcesem komercyjnym. Sprzedał się w ilości 40 tysięcy egzemplarzy. Zważywszy na jego muzyczną zawartość i tak jest to bardzo przyzwoity wynik.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Amon Düül II - Phallus Dei (1969)
1. Kanaan (3:56)
2. Dem Guten, Schönen, Wahren (6:00)
3. Luzifers Ghilom (8:02)
4. Henriette Krötenschwanz (1:59)
5. Phallus Dei (20:45)
Skład:
Renate Knaup - śpiew, tamburyn
Christian "Shrat" Thiele - bongosy, skrzypce, śpiew
Chris Karrer - skrzypce, gitary, saksofon sopranowy, śpiew
Falk Rogner - organy
John Weinzierl - gitara basowa, 12-strunowa gitara
Dave Anderson - gitara basowa (3)
Dieter Serfas - perkusja
Peter Leopold - perkusja
Gościnnie:
Holger Trülzsch - turecka perkusja
Christian Burchard - wibrafon

Jedna z pierwszych poznanych przeze mnie płyt z rejonów Krautrocka, gdzieś w połowie lat 90-tych. Dziś traktuję ją jako dokument tamtej epoki, z półki zeszła mi bowiem definitywnie, a miałem ją na obu nośnikach.
OdpowiedzUsuńDla mnie z kolei jest to najlepszy Duull i jedyna ich płyta, jaką zachowałem w kolekcji. Bardzo mi się podoba ta rozbuchana mozaikowość. A z kolei bardziej cenione Yeti w ogóle mi nie odpowiada - ilekroć słuchałem tej płyty czułem znuzeenie i bol.glowy jak, nie przymierzając, na kacu.
OdpowiedzUsuńNa Yeti niektóre kompozycje mi się podobały ale chyba ta suita wcale. Miałem ten CD bardzo krótko i od ub. wieku do niego nie wracałem.
OdpowiedzUsuń