Percepcja nowej muzyki - przełom w okresie modernizmu 1/4


 

 26.05.2023

 

MODERNIZM - TWÓRCY, DZIEŁA, INNOWACJE (1890-1930) 9/100

Tym  razem pochylimy się nad problemem postępującej marginalizacji współczesnej muzyki artystycznej. Ponieważ ów proces swój początek miał właśnie w okresie modernizmu, spróbujemy przyjrzeć mu się bliżej. Problem jest szeroki i skomplikowany, dlatego powrócimy do niego w innym ujęciu w kolejnych częściach tego cyklu.

Najpierw w telegraficznym skrócie należałoby przypomnieć podstawowe fakty, aby uchwycić istotę problemu. Przemkniemy szybko od średniowiecza do późnego romantyzmu. Jak wyglądała sytuacja Nowej Muzyki w wiekach średnich? W dobie rozwoju chrześcijaństwa niechętnie odnoszono się do tradycji muzyki antycznej, którą kojarzono z pogaństwem. Niechęć nie dotyczyła jednak całej kultury starożytnej. To złożony i niejednoznaczny wątek. Wspomnijmy choćby tylko filozofów greckich (m.in. Platon, Arystoteles, Pitagoras). Człowiek wieków średnich był ukierunkowany na słuchanie muzyki współczesnej. Po pewnym czasie z wolna odwracano się od starannie wypracowanych wzorców. Bardzo wyraźnie było to widać w okresie Ars Nova (XIV wiek). Przemożna potrzeba nowości była motorem wielu dokonań. To, co było wielkim osiągnięciem w jednej epoce, w kolejnej wydawało się już zużyte, zwietrzałe, hamujące postęp. Nie jest kwestią przypadku, że nowy kierunek nazwano Ars Nova (Nowa Sztuka), niejako w opozycji wobec wcześniejszego ars antiqua (stara sztuka). W okresie działalności pierwszej generacji twórców z kręgu Ars Nova popularne było hasło: „Śmierć sztuce dawnej, niech żyje sztuka nowa”.

Renesans nie przyniósł przełomu w tym względzie. W 1474 roku wybitny teoretyk muzyki, Johannes Tinctoris, w traktacie „Proportionale musices” nazwał muzykę ostatnich 40 lat „całkowicie nową sztuką, jedyną godną słuchania, bo wcześniejsza rani ucho, miast je radować”. Opinia Tinctorisa ewidentnie świadczyła o tym, że ludzie w drugiej połowie XV wieku zdecydowanie woleli twórczość współczesną, natomiast estetyka z okresu Ars Nova była im z gruntu obca. W okresie baroku i klasycyzmu obowiązywał podobny trend. Co kilkadziesiąt lat pojawiała się, mniej lub bardziej ostentacyjna, negacja starych prądów. Nowe tendencje były artykulacją potrzeby odświeżenia formuły.

W XIX wieku muzyka współczesna nadal była trendy. Wielu artystów z poprzedniej epoki marginalizowano, niektórzy byli zupełnie zapomniani. Tak było w przypadku wielu mistrzów renesansu i baroku. Najczęściej w tym kontekście przywołuje się Jana Sebastiana Bacha. Rzecz jasna autor Wielkiej mszy h-moll nie był postacią zupełnie nieznaną. W kręgach kompozytorskich czy też muzykologicznych nie brakowało osób, które stawiały go na piedestale. Dopiero Felix Mendelssohn-Bartholdy przyczynił się do tego, że dzieła kantora z Lipska triumfalnie powróciły do sal koncertowych. W 1829 roku wielkim sukcesem okazało się wykonanie „Pasji według św. Mateusza”. Było to pierwsze wykonanie tego utworu od śmierci kompozytora. Przypomnijmy, od tego czasu minęło 79 lat!

 

Płyta godna uwagi związana z tematem:

Alexander Scriabin - Horowitz Plays Scriabin - Vladimir Horowitz (1987)

Horowitz chętnie wracał do repertuaru rosyjskiego. Szkoda, że częściej nie sięgał po dzieła Skriabina. W tym przypadku mamy do czynienia ze składanką. Istotne jest to, że jakość nagrań jest satysfakcjonująca, a jak wiadomo, w przypadku płyt Horowitza różnie z tym bywa. Na „Horowitz Plays Scriabin” znajdziemy różne wcielenia kompozytora. Z wczesnego pochodzą Etiudy, op. 2, „środkowy” reprezentuje kilka etiud i Poème,Op.32, No.1. Wreszcie „późny”, ten najbardziej mistyczny i kontrowersyjny IX i X Sonata oraz kilka drobiażdżków, w tym fascynujący Vers La Flamme, Op. 72. Vladimir Horowitz był gigantem fortepianu. Do jego nagrań zawsze wraca się z przyjemnością. Nie inaczej jest w przypadku tego albumu. Do płyt z muzyką Skriabina będę jeszcze często wracać w tym cyklu. Pojawi się kilka prawdziwych perełek wydawniczych.

 

      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz