Fryderyk Chopin jednym z prekursorów modernizmu?

 


23.12.2024


Arturo Benedetti Michelangeli - Chopin - 10 Mazurkas/Prelude Op. 45/Ballade Op.23/Scherzo Op.31 (1972)

 Słuchając genialnej interpretacji Mazurków, ponownie została uruchomiona moja wyobraźnie. Nie chodzi tylko o tkankę muzyczną, ale futurystyczne supozycje, na których bez reszty się skupię. Szczególnie Mazurki z późnego okresu dają asumpt do takich rozważań. Chodzi o wpływ muzyki Chopina na twórców z okresu schyłkowego neoromantyzmu oraz modernizmu.

Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że gdyby Chopin zdołał dożyć, powiedzmy, do 60 roku życia, w ogromnym stopniu przyczyniłby się do powstania nurtów modernistycznych. Prawdopodobnie najważniejszym byłby impresjonizm. Ewolucja jego języka muzycznego wskazuje różne tropy. Szczególnie instruktywne są przykłady z ostatniego okresu twórczości, choć nie tylko. Coraz bardziej wysublimowana faktura, wyczulenie na niuanse kolorystyczne, ogromna wrażliwość. Całkiem możliwe, że w tej materii wniósłby więcej niż Liszt. Przypomnijmy, obydwaj artyści byli rówieśnikami. Raptem to kilkanaście miesięcy różnicy. Tymczasem antycypacja nowych idei znacznie szybciej pojawia się u Chopina. Liszt tak na dobrą sprawę dopiero w drugiej połowie XIX wieku (czyli już po śmierci Chopina) zaczął eksplorować obszary, które z dzisiejszej perspektywy kojarzą się nam z dwudziestowiecznymi pomysłami. Na szerszą skalę słychać to w jego utworach fortepianowych z lat 70. i pierwszej połowy 80.

Zarówno u Liszta, jak i Chopina w zalążkowej formie pojawiają się koncepcje impresjonistyczne i ekspresjonistyczne. A propos impresjonizmu - w przypadku Chopina kłania się choćby Barkarola Fis-dur op. 60 (1846). W twórczości Liszta wskazałbym „Les Jeux d'Eaux à la Villa d'Este” z trzeciego tomu „Années de Pèlerinage, Troisième Année” (1867-1877). Protoekspresjonistycznych wątków można doszukać się w finale Sonaty b-moll (1936-1939). Szczegolnie istotny jest charakter materiału dźwiękowego, który, jako żywo, kojarzy się ze szkołą schönbergowską z okresu tzw. swobodnej atonalności. Przeważają w nim odcinki pozbawione odniesień tonalnych. Chromatyka jest bardzo gęsta. Niemal do zera zostal zredukowany czynnik melodyczny. Jeśli chodzi o Liszta, to w tym miejscu musi pojawić się słynna „Bagatela bez tonacji” (1885), o której szerzej pisałem w jednym ze szkiców poświęconych modernizmowi.

Niewątpliwie Chopin szybciej niż Liszt osiągnął pełną dojrzałość artystyczną. Nie mam jednak zamiaru w jakimkolwiek stopniu umniejszać jego wielkości. Wedle mojego przekonania, był jednym z dwóch najwybitniejszych kompozytorów muzyki fortepianowej w XIX wieku. Ewentualnie trzech, jeśli dodamy Beethovena, który tworzył na przełomie wieków. Liszt był jednym z tych niewielu twórców, którzy przez całe życie parli do przodu. Zawsze był w awangardzie postępu. Nawet, gdy był już sędziwym kompozytorem tworzył muzykę na wskroś nowoczesną. Co istotne, na bardzo wysokim poziomie. Do dnia dzisiejszego jego późne utwory fortepianowe nie zyskały szerszej popularności. Egzystują gdzieś na peryferiach repertuaru XIX-wiecznego. Przed laty „późnego” Liszta wziął na tapetę Alfred Brendel. Warto polecić jego kapitalny album „Late Piano Works” (1980).

Pomimo przedwczesnej śmierci, wpływ Chopina na rozwój modernizmu i tak jest ewidentny. Eksperymenty harmoniczne, prefiguracja rozwiązań w prostej linii prowadzących w stronę impresjonizmu czy też wspomniany wcześniej intrygujący wątek quasi ekspresjonistyczny. Mógł być jednak znacznie większy. Genialny kompozytor zmarł w 1849 roku w wieku 39 lat. Rozwijająca się choroba sprawiła, że tak naprawdę już wcześniej musiał znacznie ograniczyć pracę. W latach 1844-1846 powstało stosunkowo niewiele nowej muzyki. W 1847 tylko śladowa ilość. W ostatnich miesiącach praktycznie nie mógł już pracować. Dla przykładu Liszt, który był młodszy od niego o kilkanaście miesięcy, tworzył do 1885 roku. Aby w pełni to sobie uzmysłowić, wystarczy porównać utwory Liszta z przełomu lat 40. i 50. Na przykład Rapsodie węgierskie czy też wczesne utwory z pierwszej księgi „Années de Pèlerinage, Première Année: Suisse” z kompozycjami z lat 80. - „Unstern”, „Nuages gris”, „Lugubre gondola”, „R.W. Venezia”, „Bagatela bez tonacji”. Toż to inny świat dźwięków! W przypadku kompozytora tak kreatywnego, jak Chopin, mogła to być naprawdę intrygująca wycieczka w stronę nieznanych brzmień i harmonii.

P.S. Wcześniej uważałem, że interpretacje Mazurków Artura Rubinsteina są niedoścignione. Teraz mam poważne wątpliwości. No ale czemuż tu się dziwić? Arturo Benedetti-Michelangeli to przecież spokojnie mój TOP 3 pianistów. Obok Mazurków na płycie znajdziemy jeszcze kilka utworów na czele z Balladą G-Moll Op. 23, czyli jednym  z fundamentalnych dzieł artysty.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz