22.11.2023
Tym razem odkurzam jedyny album warszawskiej grupy Paradox. Od jego wydania minęło już ponad pięćdziesiąt lat. Po raz kolejny postanowiłem sprawdzić, czy ładnie zestarzał się po latach. Muszę przyznać, że mam do niego ambiwalentny stosunek. Jeśli nie znacie, warto sięgnąć, aby samemu wyrobić sobie zdanie.
Na przełomie lat 60. i 70. Paradox był jednym z najbardziej obiecujących zespołów okołojazzowych. W tym okresie zdołał nagrać tylko jeden album – „Drifting Feather”, obiekt kultu miłośników jazzu nowoczesnego i rocka progresywnego. Rzecz jasna, nie wszystkich, bowiem nie każdego przekonała taka formuła muzykowania. Skład zespołu był niestabilny. Wszystko kręciło się wokół lidera, Andrzeja Brzeskiego, który był nie tylko puzonistą, ale także głównym aranżerem i kompozytorem. To, co wyróżniało zespół na tle innych, to nietypowa instrumentacja. Paradox obywał się bez perkusji. W czasie marcowych sesji do „Drifting Feather” skład formacji był następujący: Andrzej Brzeski (puzon), Sławomir Piwowar (gitara), Michał Górny (wiolonczela), Stanisław Kulhawczuk (kontrabas), Włodzimierz Szląskiewicz (saksofon altowy).
Niekonwencjonalna była nie tylko paleta instrumentalna, ale także melanż stylistyczny. Na „Drifting Feather” odnajdziemy elementy muzyki hiszpańskiej, ludowej, klasycznej i jazzowej. Szczytowym osiągnięciem zespołu jest 13-minutowy opener „Malagueña”. Punktem wyjścia była jedna z sześciu części suity „España” katalońskiego kompozytora Isaaca Albéniza. Autor słynnego cyklu fortepianowego „Iberia” na przełomie XIX i XX wieku w twórczy sposób zaadoptował do muzyki klasycznej hiszpańskie melodie i tańce, takie jak: jota, malagueña, rondeña, seguidilla i zortzico. O ile w muzyce Albéniza prym wiódł fortepian, to Paradox postanowił wyeksponować gitarę. Po raz pierwszy swój nieprzeciętny talent zaprezentował Sławomir Piwowar, którego miłośnicy polskiego rocka znają doskonale z występów w grupie Czesława Niemena oraz śląskim SBB (kłania się „Memento z banalnym tryptykiem”). „Malagueña” to przykład rozbuchanego eklektyzmu, jakże typowego dla ówczesnego wcielenia zespołu. W jedną całość wpleciono elementy wywiedzione z hard bopu, flamenco, niektóre fragmenty przypominały embrionalną formę progrocka. Eklektyzm „Malagueñy” bynajmniej nie razi. Choćby z tego względu, że zawsze obroni się oryginalny koncept oraz zręczny zmysł kompozytorski.
Reszta utworów nie ma już tej siły rażenia. Zróżnicowanie stylistyczne zazwyczaj nie jest ich atutem, bowiem zabrakło trochę przykuwających uwagę pomysłów. Czegóż tu nie ma. Miks „środkowego” jazzu i rodzimej ludowizny („Intymne życie wuja Leona”). Eklektyczny melanż bluesa i góralszczyzny („Czy są świeże jaja, czyli na podwórku pani Bronki”). W innym przypadku artyści serwują nam mocno swingujący „muzealny” jazz („Pietrek”). Przedziwny konglomerat dźwięków pojawia się w „Ploteczkach cioteczki”. Preludium i postludium przenosi nas w świat elektronicznych eksperymentów, z kolei część środkowa co rusz zmienia swoje oblicze stylistyczne. Paleta jest zaiste wielobarwna - mainstreamowa odmiana jazzu, wypady w stronę free, funk. Problem w tym, że nijak nie klei się to w jedną całość. Słuchając drugiej strony płyty winylowej zapewne niejeden słuchacz w coraz większym stopniu utwierdzał się w przekonaniu, że muzykom zabrakło pomysłów, aby wypełnić cały album.
Na „Drifting Feather” ze wszech miar godna polecenia jest „Malagueña”. Niniejsza kompozycja jest ciekawym refleksem eksploracji davisowskich z okresu „Sketches Of Spain” (1960). Z drugiej strony, niejako wybiega w przyszłość, wszak w tym okresie w obrębie jazzu elektrycznego nie doczekaliśmy się jeszcze w pełni zadowalającej fuzji muzyki hiszpańskiej i jazzu nowoczesnego. Wkrótce miało się to zmienić, bowiem w tym samym roku Chick Corea powołał do życia formację Return To Forever. Jej pierwsza inkarnacja była wyjątkowo szczęśliwym przykładem syntezy muzyki andaluzyjskiej, latynoskiej i jazzowej, przybierając w rezultacie postać oryginalnej odmiany fusion. Paradox nie był undergroundowym tworem, znanym tylko garstce zapaleńców. Wiodło mu się niezgorzej. Szczególnie w latach 1970-1971 jego koncerty cieszyły się sporym powodzeniem, natomiast debiutancki album zyskał sobie wielu zwolenników. Niestety, nigdy już nie nagrał kolejnej płyty długogrającej. W 1974 roku, po sześciu latach istnienia, dokonał żywota.
Ocena - 6,5/10
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Paradox - Drifting Feather (1971)
1. Malagueña 13.15
2. Intymne życie wuja Leona 3.58
3. Czy są świeże jaja, czyli na podwórku pani Bronki 3.30
4. Lotne piórko 5.05
5. Pietrek 3.50
6. Kokoszka babuni 4.12
7. Ploteczki cioteczki 6.40
Skład:
Andrzej Brzeski - puzon
Michał Górny - wiolonczela
Stanisław Kulhawczuk - kontrabas
Sławomir Piwowar - gitara
Włodzimierz Szląskiewicz - saksofon altowy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz